Aktualności

Salomon Spikecross - buty do zadań specjalnych

Salomon Spikecross - buty do zadań specjalnych

Maciek Hewelt, jeden z zawodników biorących udział w Grand Prix Trójmiasto zBiegiemNatury testował buty Salomon Spikecross i podzielił się nami swoimi wrażeniami.
Spikecross 3 CS to już trzecia edycja modelu, a w kolejnych odsłonach projektanci wprowadzają w nim jedynie kosmetyczne zmiany, co może wskazywać na dużą popularność.

Jaki jest ten but, już na pierwszy rzut oka każdy widzi. Podeszwa jest najeżona gumowymi korkami ułożonymi w kształcie „jodełki”. W tylnej części buta kształt korków układa się przeciwstawnie do kierunku biegu, natomiast pod śródstopiem zgodnie z nim. Dodatkowo, w dziewięciu z gumowych korków, zatopione są metalowe kolce, które wystają na około 2 milimetry.

Posuwając się odrobinę wyżej, możemy zauważyć, że pięta ustawiona zostaje na szerokiej gumowej podstawie, która jest najmasywniej wyglądającą częścią tego smukłego, jak na trailowe normy, obuwia. Gumową warstwą obłożona jest cała dolna część cholewki, która dodatkowo jest pogrubiona na samym czubie buta, co akurat jest normą w trailówkach. Wyjątkowe są natomiast, umieszczone w tym miejscu dwa korki, które dodają wrażenia drapieżności i zwracają uwagę na dumnie widniejące w tym miejscu logo Salomona. Ostatnim gumowym elementem jest pas otaczający górną część pięty.

Reszta cholewki wykonana jest z wodoodpornego materiału, oplecionego zamszowymi usztywnieniami, które współgrając z typowym dla Salomona, żyłkowym wiązaniem, mają za zadanie stabilizować stopę. Żyłkowe sznurowadło wiązane jest systemem zaciskowym. Na uwagę zasługuje również wyprofilowana wkładka, która w części pięty, okrążona jest czymś w rodzaju gąbkowatego materiału, który ma utrudniać poślizg stopy.

Po pierwszym kontakcie, Spikecross 3 z całą pewnością sprawia wrażenie butów do zadań specjalnych. Dlatego uznałem, że najlepszym miejscem na przetestowanie ich, będzie były poligon wojskowy w na gdańskiej Morenie.

Nasze pierwsze spotkanie miało miejsce na warmińskich szlakach. Leśne dukty, przeorane głębokimi śladami po kołach ciężkich maszyn, usiane gdzie nie gdzie błotem i kałużami, zdawały się być miejscem idealnym dla Spikecrossów. Jednak nie była to miłość od pierwszego wejrzenia. Wysoko osadzona pięta skutkowała nienaturalnym dla mnie ułożeniem stopy w bucie, które wymuszało przyzwyczajanie się do innego kroku biegowego (zwykle biegam wybitnie na śródstopiu, prawie nie dotykając piętą podłoża). Pozytywnie wrażenie zrobił natomiast fakt, że nawet w najgorszym błocie Salomony ani odrobinę się nie ślizgają. Czułem jednak że te buty nie pokazały mi jeszcze wszystkiego na co je stać.

Po powrocie do Gdańska ruszyłem w nich na szlak jeszcze raz, tym razem na bardziej wymagającą przygodę. Pierwszym etapem było sprawdzenie jak Spikecrossy radzą sobie z podbiegami i zbiegami, na morenowych wzgórzach. Tu muszę przyznać, że wywarły na mnie duże wrażenie. Ułożenie jodełki na podeszwie sprawia, że podczas podbiegów nie musimy obawiać się że stopa będzie się ślizgać podczas odpychania się ze śródstopia. W prawdziwą euforię wprowadziły mnie jednak zbiegi. Prawdziwy popis dały wysokie i szerokie platformy pod piętami, które we współpracy z bieżnikiem działały jak hamulec ręczny, nawet przy najbardziej szaleńczym zbiegu.

Kolejnym etapem mojego testu było przedostanie się przez zdziczałe tereny byłego poligonu wojskowego. Bagna niestety były zmrożone na tyle, że się w nich nie zapadałem, ale jeżeli chodzi o przebieganie przez kałuże, to Spikecrossy nic sobie z nich nie robią. Krótkotrwały kontakt z wodą, która nie jest na tyle głęboka żeby wlać się pod kostką, nie skutkuje nawet odrobiną wilgoci wewnątrz. Jak się łatwo domyślić w konfrontacji z rzeczką wodoodporność musiała niestety skapitulować, ale mokre wnętrze buta uwydatniło kolejną ważną cechę tego obuwia. Kiedy stopa znajduje się w mokrym bucie, często ma tendencję do ślizgania się wewnątrz, co zwiększa prawdopodobieństwo kontuzji. W Spikecrossach, nawet po przebiegnięciu przez rzeczkę, stopy są mocno ustabilizowane w poprawnej pozycji i nie „jeżdżą” wewnątrz butów. Nierówne podłoże oczywiście też nie było przeszkodą dla Salomonów.

Ostatnim etapem testu, był krótki fragment asfaltu. Wprawdzie omawiane buty są typowym obuwiem trailowym, ale także na rajdach ekstremalnych zdarza się, że trzeba podbiec kawałek po utwardzonej nawierzchni, na którą buty z kolcami różnie reagują. W tym wypadku nie zauważyłem żadnych problemów. Kolce prawdopodobnie chowają się w gumowych korkach, przez co jesteśmy w stanie komfortowo przebiec asfaltowy odcinek, co najważniejsze nie czując by kolce wbijały nam się w podeszwę stopy (zjawisko to występuje często w niektórych butach do orientacji sportowej).

Salomon Spikecross to zdecydowanie buty do zadań specjalnych. Są obuwiem bardzo wymagającym, ale potrafią się zrewanżować z nawiązką. Polecam go biegaczom, których żywiołem są nierówne górskie ścieżki. Biegacz, który nie ma doświadczeń w biegach przełajowych, a stawów przyzwyczajonych do nierówności terenu może spotkać się z sytuacją, w której inny but by się ześlizgnął, a Spikecrossy ani drgną, natomiast kostka nie wytrzyma napięcia i skończy się skręceniem. Jeżeli jednak ktoś szuka bezkompromisowego przyjaciela, któremu będzie mógł spokojnie zaufać podczas biegu górskiego, przełajowego lub podczas brodzenia w śniegu i po lodzie, Salomon Spikecross okaże się na pewno doskonałym wyborem.

Buty Salomon SpikeCross dostępne są w SklepieBiegowym.com

Maciej Hewelt